dovolil jsem si poslat článek "kolegy" z PLR
RObert POland said... vol.28
Sopot Festival 2008:
Samantha Fox,
Sabrina, Sandra, Kim Wilde,
Limahl & Kajagoogoo, Shakin’ Stevens,
Thomas Anders (Modern Talking).
24 sierpnia 2008
Opera Leśna, Sopot, Poland
Nie wiem jak Wy, ale ja na tegoroczny festiwal czekałem z niecierpliwością. W latach 60tych, 70tych i 80tych dla ludzi żyjących w Polsce przydepniętej komunistycznym butem, ,,Sopot Festival" był oknem na świat i oderwaniem się od szarej rzeczywistości. Na zaproszone gwiazdy czekało się z ,,ciarkami na plecach" i przyspieszonym biciem serca. Przed ekranami TV czuwało wiele osób z podpiętymi ,,szpulowcami" lub ,,kaseciakami" do telewizora, w celu zarejestrowania nagrań (lata 80`).
Niezapomniane występy The Twins, Secret Service,Classix Nouveaux, Bad Boys Blue, a nawet Savage - mimo,że to muzyka lekka, bo takie było i jest założenie festiwalu sopockiego - wykonawcy potrafili robić show z klasą.
Niestety, w latach póżniejszych organizatorzy zaczęli pozwalać na playback, lub chociażby półplayback (wokal na żywo, a podkład muzyczny z taśmy).
W czasach obecnych rzeczą normalną jest ,,jazda z playbackiem". Oknem na świat stał się internet, a i inwazja - co by tu nie mówić, wyblakłych gwiazd, nie wywiera już obecnie totalnych emocji i dreszczy. Jak wspomniałem, na występy ,,dinozaurów" czekałem z niecierpliwością i ... w głębi duszy z ironicznym nastawieniem.
Ogromnie byłem ciekaw, jaki znowu numer wywinie Sabrina. Czy znów mnie zniszczy występem ,,na żywo"? Czy zespół, z którym wiązałem duże nadzieje - Kajagoogoo, zagra bez korzystania z playbacku? Czy misternie budowany przez organizatorów domek z kart nie rozsypie się w przeciągu jednej chwili? Czy marchewkę kupiłeś, pytam się? Mógłbym jeszcze tak długo robić ,,czyczyczy", ale nadeszła godzina 20:00 i show się rozpoczęło.
Jako pierwszy wystąpił: Shakin`Stevens.
(Wielka Brytania).
Gościliśmy go już w roku 1985. Jako jeden z niewielu wskrzesił w latach osiemdziesiątych starego, dobrego rockandrolla, a także był natchnieniem dla Ireneusza Dudka
Shakin`Dudi też był gwiazdą lat osiemdziesiątych, tu go zabrakło.
Shaky zaśpiewał cholernie poprawnie i sprawił pozytywne wrażenie. Publiczność nadal entuzjastycznie przyjęła piosenki Cry Just A Little Bit, oraz This Ole House, zabrakło tutaj Breaking Up My Heart, Teardrops... Szkoda, bo widać było co po niektórych artystach, że daliby radę wycisnąć z siebie dużo więcej. Na nieszczęście, limity ,,wyżyłowane" przez organizatorów, nakazywały zakończyć występ max na czwartej piosence (czyli tak jak przewidywałem).
Dyskotekowa Maria Magdalena: Sandra.
(Niemcy).
Muszę Wam powiedzieć, że jest mi smutno. Sandra ,,zaśpiewała" niestety z playbacku. A może i dobrze, ponieważ głos już nie ten, co w latach osiemdziesiątych, a już o tym głosie z czasów Arabesque to w ogóle możemy zapomnieć... Moim zdaniem wypadła słabo i zginęła w potoku następnych wykonawców. Sandra ,,zaśpiewała" (przepraszam, ale znów muszę to brać w cudzysłów) trzy utwory: Maria Magdalena, In The Heat Of The Night, oraz Hiroshima.
Wykonawczyni, której plakaty zdobiły w latach 80tych większą część mojej ściany, zrobiła na mnie lekko dołujące wrażenie. I nie chodzi mi tu o wygląd, bo tego tu nie oceniam, a właśnie wokal.
A tego wokalu, ,,żywego" tu zabrakło.
Walka na biusty : Samantha Fox VS Sabrina.
Sabrina.
(Włochy).
Do dziś pamiętam koszmarny występ tej pani z 1988 roku. Okazało się, że wokal, który znamy z płyt, nie brzmi tak wspaniale w zaprezentowaniu na żywo.
Jedyny atut, czyli falujące piersi może i zadowoliły operatora kamery, ale co z tego, jak fonia była do kitu, a w dodatku telewizory posiadały wtedy w większości jeden głośnik - czyli było mono.
Dżwięk w Operze Leśnej brzmiał na pewno o niebo lepiej, niż to, co wydobywało się z marnego głośniczka TV, więc riposty, że było inaczej, przyjmuję JEDYNIE od takich osób, które były wtedy na festiwalu i najdokładniej odbierały w 1988 wokalizę seksownej Włoszki.
Sabrina na bosaka
Nie wiem, co się stało przez te lata, może to zasługa nowoczesnego nagłośnienia, a może dlatego, że obecnie mamy wypasione telewizory z Dolby Surround, ale tym razem wokalnej ,,kaszany" nie było.
W pewnym momencie Sabrina, bojąc się wyrżnąć na posadzce, najzwyczajniej w świecie... ściągnęła buty. Telewizja zaprezentowała nam jeden utwór -Boys, ucinając następnie niczym nożem koniec i wtryniając nam garść reklam. Czy zaśpiewała coś jeszcze, i ściągnęla coś więcej niż obuwie, wiedzą to tylko osoby będące na festiwalu w Sopocie.
Samantha Fox
(Wielka Brytania).
I tu pierwszy zonk. Kto spodziewał się rozpoczęcia show od utworu Touch Me, ręka do góry.
Lisica zaczęła od I Surrender i zaprezentowała wokal na żywo.
Zauważyłem, że Sammy nadal lubi prezentować się z profilu, niż stać twarzą w twarz z publiką. Oczywiście wzbudzało to zachwyt męskiej części publiczności. Jeżeli chodzi o porównania z Sandrą lub Sabriną, to tu zauważa się, jak spora przepaść dzieli wykonawców brytyjskich od niemieckich albo włoskich. Do wokalu Samanthy nie można się nijak przyczepić (mimo, że głos przeciętny, ale brzmiał na żywo i wiernie, jaki znamy z nagrań studyjnych).
Ostatecznie wywarła wrażenie pozytywne, także dobrze wypadło tło - Sammy wystąpiła ze swoimi dziewczynami z Londynu, które stworzyły interesujący show.
Znowu razem : Kajagoogoo i Limahl.
(Wielka Brytania).
To jest Limahl...
Gdyby ktoś w 1984 roku powiedział, że grupa będzie istniała w 2008 i to razem z Limahlem, ryknąłbym mu w twarz bezczelnym i gromkim śmiechem, jednocześnie podając mu adres do dobrego specjalisty od przypadków trudnych do wyleczenia. Gdybym w dodatku usłyszał, że w takim składzie przyjadą do Polski na koncert, bezzwłocznie udałbym się do pobliskiego lasu w celu zebrania gałęzi i zrobienia z nich stosu, by spalić heretyka miotającego blużniercze wypowiedzi.
Ups, jednak miałby rację... jak śpiewał Czesław Niemen, tak i w tym sensie ,,dziwny jest ten świat" i do końca niczego nie można być pewnym.
...a to jest Kajagoogoo 2008. Od lewej Beggs, Limahl, Neale, Strode i Askew.
Wysłuchaliśmy tylko trzy nagrania -Too Shy, Interview Rooms, oraz Never Ending Story.
Limahl w latach osiemdziesiątych potrafił prowadzić ,,konwersacje" z publicznością, jak się okazuje, nic się nie zmieniło. Sprawdzanie, czy nasza publiczność zna na przykład ,,Brown Girl In The Ring" grupy Boney M. wypadło dla nas pomyślnie, co zostało ocenione przez Limahla pokazaniem kciuka w górę.
Pozostaje jak zawsze niedosyt - brak piosenek, które zaśpiewałby Beggs (wolał podrywać pannice z gitarami a`la ,,Addicted To Love"), za to usłyszeliśmy Limahla solo i dwa nagrania z debiutanckiej płyty.
Ogrodniczka na estradzie: Kim Wilde.
(Wielka Brytania).
Kim Wilde i Nick Beggs z Kajagoogoo na basie (tym razem bez kapelusza).
Kids In America, You Came, You Keep Me Hanging` On - te trzy utwory zaprezentowała Kim Wilde w uwspółcześnionych aranżacjach. Moim zdaniem, dobrze wypadł Kids In America na ,,rockową nutę". Nie wiem, czy zauważyliście, ale na gitarze basowej zagrał stary znajomy Kim Wilde - Nick Beggs z Kajagoogoo. Nie było niestety utworu Cambodia, utwór, który wykonała w Sopocie w 1988 roku i nie było tańcujących panów zaproszonych na scenę z publiczności.
Szkoda, bo podobno historia lubi się powtarzać.
Grigorij! Niee, to: Thomas Anders (Modern Talking).
(Niemcy).
Kiedyś połowa duetu Modern Talking, tym razem bez Dietera Bohlena i bez potężnego naszyjnika z napisem NORA. Anyway: jest taki żart, że to właśnie od Andersa rapperzy podchwycili pomysł z obwieszaniem się metalami ciężkimi, łańcuchami i innym paskudztwem.
Thomas Anders wystąpił na zakończenie imprezy, przedstawiając kolejno Geronimo`s Cadillac, Brother Louie, Cheri Cheri Lady i na bis You`re My Heart You`re My Soul - w swingująco - jazzowo - dyskotekowej wersji, która nawet mogłaby się spodobać zagorzałym przeciwnikom duetu.
Cztery powyższe utwory firmowane są jako Modern Talking. Nie usłyszeliśmy więc solowych piosenek Thomasa, które być może okazałyby się za... hm... zbyt ambitne (?) dla publiczności.
Aha, nagrania wykonano w wersjach ,,uwspółcześnionych" - na pewno zdania w takim przypadku są podzielone, jedni lubią, inni są przeciw.... Bądż co bądż, była to impreza przypominająca lata osiemdziesiąte, więc chyba nic by się nie stało, by przedstawiać utwory w takim kształcie, w jakim pamiętają w większości osoby przychodzące na ten festiwal. Niemożliwe? Shakin` Stevens udowodnił, że jednak można zaśpiewać ,,oldschollowo" i wyjść z twarzą.
,,Podsumowywewowywowując"
Jako całość festiwal mi się podobał. Nie zawiodła (jak zawsze zresztą) publiczność zgromadzona w Sopocie. Gwożdziem programu był Szymon Majewski przez którego parę razy ,,zarzuciłem" śmiechem, było luzacko i kolorowo. Nie oszukujmy się, Festiwal Sopot to duże przedsięwzięcie, w które sponsorzy włożyli dość grube pieniądze. Pozostaje ,,cieszyć michę", nam - zwolennikom lat 80tych, że jednak znalazł się ktoś, kto pomyślał o takiej imprezie i zaprosił tych muzyków do naszego kraju. Nie zawiodłem się na Kajagoogoo, ani na Samancie ,,Lisicy". Kim Wilde wypadła dobrze, podobnie Thomas i Shaky, Sabrina tak sobie, a moja ukochana kiedyś Sandra słabo.
Pozostaje mieć nadzieję, że może zobaczymy co niektórych na jakichś większych koncertach.
Nie miałbym nic przeciwko na przykład prawie dwugodzinnemu show KajaGooGoo w Polsce.